Rozmywanie tła - czy przydaje się w fotografii miast?
Fotografowanie miast wydaje się być bardzo prostym zajęciem. W końcu "modele" na zdjęciach są zawsze nieruchomi, zawsze stoją w tym samym miejscu i nigdzie się nie wybierają. Tak, spotykałem już takich, którzy twierdzili, że moje fotografowanie zabytków czy panoram nocą to zabawa dla fotografa-amatora. Według nich to żaden wyczyn zrobić dobre zdjęcie obiektowi, który się nie rusza. Faktycznie, obiekt nie - za to tło dookoła zmienia się z minuty na minute, wraz z gęstniejąca mgłą, zapadającym zmierzchem czy ciemniejącymi chmurami burzowymi.
Fotografia miast zachwyca właśnie dzięki ujęciu wielu na raz szczegółów, zarówno tych z bliższego, jak i dalszego planu. Toteż w fotografowaniu miast zazwyczaj nie stosuję trybu rozmywania tła. Czasem jednak bywa on przydatny. Szczególnie wtedy, gdy tworzę zdjęcia do różnych folderów reklamowych z wykorzystaniem panoramy miasta lub fragmentów architektury miejskiej. Klienci często życzą sobie, bym umieścił na zdjęciu jedynie jeden z zabytków. Wówczas pozostałe należy rozmazać, by na zamazanym miejscu zmieścił się jeszcze jakiś ciekawy napis reklamowy. Rozmazanie tła to dosłownie kilka zmian w wielkości otworu względnego obiektywu. Uzyskuje wtedy odpowiednią głębię ostrości i efekt "rozmycia". Każdy, kto zajmuje się fotografią lub grafika przyznaje mi rację, że dużo wygodniej jest trochę pomanipulować obiektywem, niż później spędzić kilka minut na rozmazywanie tła podczas obróbki zdjęcia w programie graficznym. Znacznie skraca to czas późniejszej obróbki.
No feedback yet
Form is loading...